sobota, 30 kwietnia 2011

Z rowerem za pan brat

„Rowerem przez życie” jest to opis mojej przygody z tym cudownym wynalazkiem, który nazwano rowerem. Trwa ona, od dnia mojego pierwszego spotkania, do dnia dzisiejszego. Pojazd ten  przez dziesięciolecia był dla mnie podstawowym środkiem lokomocji i transportu.  Prowadził mnie po ścieżkach, bezdrożach, polnych drogach i lasach wiejskiego otoczenia. Niejednokrotnie mój towarzysz w pracy i wypoczynku, odmawiał posłuszeństwa, w wyniku czego wymagał konserwacji. 
Wątki te, zapewne przypomną wielu czytelnikom lata dzieciństwa i młodości spędzone z rowerem.
Zapraszam więc do czytania moich dalszych postów


„Spotkanie pierwszego stopnia”


Moje pierwsze spotkanie z rowerem, a właściwie z rowerkiem miało miejsce w 1968 r. Wtedy to, mając cztery lata, dostałem od Cioci mój  pierwszy dwukołowiec .Był ładny, nowy i  czerwony. Trochę na wyrost, ale od razu przypadł mi do gustu . Nie ukrywając radości i zadowolenia, szybko zabrałem się do rozpakowania prezentu. Zadowolony ze sprzętu zacząłem ujeżdżać tego rumaka, jednak bez powodzenia . Po godzinie, a może dłużej, rower nadal miał nade mną przewagę. Po kilku dniach zmagań i oprowadzania pojazdu z pomocą przyszedł mi stryj .Nie mogąc patrzeć jak się potykam i obalam wymyślił trzonek od szpadla który przymocował do roweru . Tym sposobem idąc za mną i przytrzymując żebym nie upadł  pokonałem grawitację . Rewelacja , sensacja, wielkie święto,  zacząłem jeździć !!! Tak zakończyła sie moja pierwsza przygoda z rowerem… oczywiście nie pierwsza i nie ostatnia.